"A życie zachowajcie w pamięci"


ROZDZIAŁ PIERWSZY
„Dzieci, tata dziś w nocy umarł” – powiedziała mama.

Basia i Radek wiedzieli, że ich ukochany tata był bardzo chory. Razem z mamą opowiadał im często o tej chorobie i przygotowywał ich na to, co może się wydarzyć. Wszyscy zdawali sobie z tego sprawę, że szanse na ratunek są znikome. Nadzieja na znalezienie lekarstwa wciąż się tliła… Cud się jednak nie wydarzył. Serce taty było coraz słabsze i biło z każdym dniem coraz wolniej. Dziś pożegnało się ze światem. Powiedziało – „Do zobaczenia”. Zastygło w bezruchu. Potrzebowało odpoczynku. Wiecznego…

Rzeczywistość, w której mama, Basia i Radek funkcjonowali do tej pory, skończyła się. Odtąd nic już nie było takie, jak wcześniej. Nawet powietrze było inne. Było jakby zamglone, a przez to trudniej było oddychać pełną piersią. Z rzadka wypowiadane szeptem myśli, zamieniały się w niemy krzyk rozpaczy. Odnalezienie właściwego miejsca dla siebie, było na tę chwilę niemożliwe.

ROZDZIAŁ DRUGI
Mama zdawała sobie sprawę z tego, jak wielka odpowiedzialność teraz na niej spoczywa. Choć sama potrzebowała wsparcia, wiedziała, że przede wszystkim nie może pozostawić dzieci samym sobie. Basia i Radek byli bliźniętami. W tym roku kończyli 9 lat. Mama dokładnie wyjaśniła im okoliczności, w których odszedł ich tata. Opowiedziała im też, w jaki sposób będą wyglądały najbliższe dni ich życia. Miała ona świadomość, że wszelkie kwestie związane z żałobą i z jej przeżyciem w najlepszy z możliwych sposobów, można odłożyć na później. Do najważniejszych spraw na teraz, należało przygotowanie pochowku dla męża z prawdziwą godnością i starannością. Mama miała w sobie całe pokłady empatii i spokoju. Sama nie wiedząc skąd, czerpała siły do tego, by w pełni przygotować siebie i dzieci do pożegnania męża.

W związku z tym, że dla niej ta śmierć nie była zaskoczeniem, była także przygotowana do przeżycia okres żałoby w zgodzie z własnym sumieniem. Dodatkowo przez ostatnie tygodnie robiła wszystko, co w jej mocy, by do odejścia taty odpowiednio nastawić dzieci. Kosztowało ją to bardzo dużo sił i nerwów, a okupione zostało niezliczoną ilością wylanych łez. Każdego dnia mierzyła się z codziennością, by móc zdobyć niezbędną wiedzę na temat tego, co zrobić i jak to zrobić, by po śmierci ukochanego móc powrócić do stałego rytmu życia i by odzyskać poczucie bezpieczeństwa, którego teraz brakowało.

Mama zdążyła pożegnać się z mężem. Przeprowadzili ostatnią rozmowę. Wbrew pozorom nie była ona wcale najtrudniejsza. Powiedzieli sobie wszystko to, co pragnęły przekazać sobie ich serca. Mama poczuła po tej rozmowie ulgę, a tata odszedł do wieczności spełniony. Odszedł, wiedząc, że kochał i że był kochany. Miłość po raz kolejny ukazała swoją moc i nawet śmierć nie była w stanie jej pokonać. Od pewnego czasu, mama nosiła w torebce także listy napisane przez Basię i Radka. Były to listy do taty. Dzieci napisały je w sposób bardzo dojrzały. Tata po ich przeczytaniu, uśmiechnął się ostatkiem sił przez łzy. Zdał sobie sprawę, że dzieci rozumieją obecną sytuację. Miał przy tym wielką nadzieję na to, że po jego odejściu, będą dla siebie wzajemnie oparciem i pomocą. Listy były pożegnaniem dzieci z tatą…

ROZDZIAŁ TRZECI
Mama uklękła wraz z dziećmi w pokoju i pomodliła się. Modlitwa przyniosła jej ulgę i dała nowe siły do mierzenia się z wymaganiami codzienności. Bliźnięta, które na co dzień były do siebie bardzo podobne (tak z wyglądu, jak i w zachowaniu) śmierć taty przeżyły jednak zupełnie odmiennie. Basia, dotąd spokojna i zrównoważona, teraz była wrogo nastawiona do otoczenia. Czuła niechęć do świata i chciała jednego, chciała, żeby póki co zostawiono ją samą. Potrzebowała przestrzeni, żeby móc zmierzyć się z ogarniającym ją bólem sam na sam. Basia wiedziała jednocześnie, że jeśli będzie potrzebowała pomocy, to w każdej chwili może zwrócić się o nią do mamy. To właśnie mama był tym kimś, przed kim Basia mogła zawsze wyrazić swoje nienazwane jeszcze uczucia, lęki oraz obawy. Póki co, Basia nie była jeszcze na to gotowa. Miała światu raczej za złe, że taki los spotkał właśnie ją i jej najbliższych.

Radek płakał najwięcej. Tylko bowiem w taki sposób mógł poradzić sobie z nagromadzonymi w jego wnętrzu emocjami. Potrzebował bliskości. Dużo czasu spędzał wtulony w mamę. Wyłącznie przy niej czuł się bezpiecznie. Bał się świata, który go otaczał. Miał ogromne poczucie bezsilności, ale jeszcze większe poczucie winy. Było ono zupełnie nieuzasadnione, ale Radek zarzucał sobie, że to on sam przyczynił się do odejścia taty. Na kilka dni przed śmiercią, chłopiec pokłócił się z tatą. Było to tym smutniejsze, że kłótnia ta dotyczyła jakiejś drobnostki. Na dobrą sprawę Radek nie pamiętał już nawet, co było przyczyną tego sporu. Czuł się jednak z tym faktem bardzo źle.

Kilka emocji łączyło postawę Basi i Radka. Na pewno był to wszechogarniający lęk. Lęk przed całym światem. Dzieci nie czuły się komfortowo. Ich największe obawy dotyczyły tego, że (pomimo zapewnień mamy, że z wszystkim sobie poradzą) nie wiedziały one, co stanie się z ich rodziną i jak będzie wyglądało ich życie. Mama robiła, co mogła. Przez cały ten czas była dla swoich dzieci na wyciągnięcie ręki. Wiedziała, że czas na przeżycie w pełni okresu żałoby jeszcze nadejdzie. Na wszystko przyjdzie odpowiednia pora. Mama chciała teraz dopilnować każdego szczegółu dotyczącego zbliżającego się pogrzebu.

ROZDZIAŁ CZWARTY
Następnego ranka dzieci obudziły się bardzo wcześnie. Basia nadal nie potrafiła znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca i czuła złość na cały świat. Poza emocjami, które towarzyszyły dziewczynce od wczoraj, pojawiło się całkiem nowe, które zwiastowało zbliżającą się wielkimi krokami żałobę. Pojawiła się tęsknota. Basia nie walczyła z nią. Mama wyjaśniła dzieciom już wcześniej, żeby nie bały się myśleć o zmarłym tacie i żeby nie wyrzucały z głowy pojawiających się myśli z nim związanych.

Radek natomiast był nie do poznania. W nocy przyśnił mu się tata, który uspokoił go i zapewnił, że miejsce, w którym jest teraz, pełne jest szczęścia i spokoju. Co równie ważne, nikt nie zna tu uczucia bólu, który to ból towarzyszył tacie ustawicznie od dłuższego czasu. Radek po przebudzeniu, odzyskał równowagę. Obraz, który miał teraz w swojej głowie, doprowadził do tego, że chłopiec wyciszył się całkowicie, a na jego twarzy pojawił się subtelny uśmiech. Uśmiech ten świadczył o tym, że syn pojednał się ze swoim tatą. Odtąd był on już gotowy na ostatnie pożegnanie. Dodatkowym ułatwieniem dla chłopca było wykonywanie rysunków, na których narysowany był właśnie tata. Czynność rysowania dodatkowo wpłynęła na zmniejszenie cierpienia u chłopca. Mając możliwość ekspresji uczuć, Radek wyrzucił z siebie ogromną ilość emocji. To z pewnością pomogło mu w odnalezieniu się w nowej sytuacji.

ROZDZIAŁ PIĄTY
Dzień pogrzebu nadszedł bardzo szybko. Mama wiedziała, co powinna uczynić. Wiedziała, ale i tak była pełna obaw. Czuła wewnątrz siebie, że pogrzeb będzie tak mocnym przeżyciem dla niej samej, że bała się, że sobie nie poradzi. Miała w związku z tym także przeczucie, że bardzo emocjonalnie przeżyją to wydarzenie dzieci. Martwiła się, że nie będą one w stanie udźwignąć tego ciężaru. Z drugiej strony, przekonywała samą siebie, że nie ma prawa do tego, by uniemożliwić dzieciom towarzyszenie tacie w jego ostatniej ziemskiej drodze.

Ostatecznie, Basia i Radek wzięli udział w pogrzebie taty. Na cmentarzu zgromadziło się mnóstwo ludzi. Tata był w pewnych kręgach osobą bardzo znaną, lubianą oraz cenioną. Dzieci w pewnym momencie zaczęły rozglądać się dokoła. Spostrzegły, że część zgromadzonych ludzi głośno płacze, inni szlochają po cichutku, a niektórzy nie płaczą wcale, będąc jednak bardzo przejętymi. Basia i Radek dostrzegli także, że część obecnych na pogrzebie ludzi rozmawia na tematy nie dotyczące w ogóle pogrzebu, a nawet  zaczyna śmiać się na głos. Dzieci zrozumiały wówczas, że każdy człowiek jest inny i każdy ma prawo do tego, by przeżyć taką chwilę, jak ta, na swój sposób. Ważnym było przede wszystkim to, by przeżyć to wszystko w zgodzie z samym sobą.

Części wypowiadanych słów przez zebranych gości, Basia i Radek nie potrafili w żaden sposób zrozumieć. Na wyjaśnienia dotyczące składanych im kondolencji, trzeba było poczekać do wieczora. Dopiero wówczas mama mogła wytłumaczyć dzieciom wszelkie niewiadome. Z niezwykła cierpliwością opowiedziała im, że nawet jeśli część z usłyszanych dziś słów była dla nich smutna, bolesna, czy też spowodowała u nich wprost gniew, to żadne z tych treści nie zostały powiedziane im w negatywnym kontekście. Basia i Radek przyjęli każde ze słów, które mama do nich powiedziała.

ROZDZIAŁ SZÓSTY
Kiedy uroczystości pogrzebowe dobiegły końca, gdy po stypie goście rozjechali się do domów, mama i dzieci zostali sami. Rzeczywistość nie mogła już dłużej czekać. Proza życia nie miała już żadnego innego wyjścia. W każdej upływającej chwili, można było wyczuć nadchodzący czas żałoby. Mama niezmiennie z wielką cierpliwością i spokojem, kolejny już raz wyjaśniła dzieciom, że nie ma żadnych wytycznych dotyczących kształtów żałoby, jej intensywności oraz czasu trwania. Każdy człowiek przeżywa ten nieporównywalny z niczym innym czas po swojemu. Rozwiane zostały także wątpliwości dzieci, gdy mama wskazała, że każdy sposób jej odbioru i odczucia z nią związane są właściwe.

Mówiąc dalej do swoich dzieci, wskazała ona, że najistotniejsze jej zdaniem w okresie żałoby są: świadomość jej przeżywania oraz cierpliwość, a także wytrwałość, by pozwolić jej przeżyć się do samego końca. Żałobę po mężu i po tacie przeszli wszyscy wspólnie, ale jednocześnie każde z nich w indywidualny sposób. Brali udział w Mszach Świętych w intencji zmarłego oraz każdego niemal dnia odwiedzali jego grób. Odmawiali modlitwę, najpierw wspólną, a następnie każdy z nich z osobna, w swoim sercu prowadził krótki z nim dialog.

Oprócz aktywności takich, jak ta wymieniona powyżej, mama zadbała o to, by okres żałoby przeżyć w pełni także i na inne sposoby. Troszczyła się o to, żeby dzieci brały w nich aktywny udział. Już kilka dni po pogrzebie, zabrała ona Basię i Radka do ulubionej kawiarni, w której spędziła z tatą wspaniałe chwile. Tak, to właśnie tu przed laty była z tatą na ich pierwszej randce i to do tego miejsca wracali, gdy mieli ku temu okazję. Mama bardzo chciała, żeby dzieci również poznały to miejsce. Będąc tutaj, mamie przychodziły na myśl piękne wspomnienia. Z czasem dzieci poznały i inne miejsca, które miały dla ich rodziców sentymentalne znaczenie. Mama pragnęła zachować w pamięci te wszystkie zakątki, które miały wpływ na ostateczny kształt ich wspólnego życia.

Poza odwiedzaniem tych wszystkich istotnych miejsc, mama zaproponowała dzieciom jeszcze kilka innych aktywności. Wszystko to po to, by okres żałoby moc przeżyć w pełni. Najczęściej stosowanym, było rozmawianie o wszelkich troskach dnia codziennego, o wszystkim, czym dzieci chciały się z mamą podzielić. Dzięki temu znaleźli oni dobry sposób na wspólne poszukiwanie rozwiązań i radzenie sobie z trudnościami. Dodatkowo taki dialog stanowił idealną metodę na rozładowanie nadmiaru emocji. A tych było naprawdę bardzo dużo. Bez wzajemnej pomocy, trudnym zadaniem byłoby poradzenie sobie z nimi. Ponadto, rozmowa była idealną okazją do tego, by pobyć ze sobą, by posiedzieć we wspólnym gronie i powspominać radosne chwile życia, gdy tata był razem z nimi. Spędzony wspólnie czas, to także wzajemne przytulanie się mamy do dzieci i dzieci do mamy. Często mówili sobie, jak bardzo się kochają i jak bardzo kochają tatę. Były to wyjątkowe chwile, w trakcie których nie brakowało łez. Tak, łez, które z czasem stawały się w coraz większym stopniu łzami zrozumienia, łzami pogodzenia, łzami spokoju serca i spokoju ducha.

ROZDZIAŁ SIÓDMY
Okres żałoby był jednocześnie czasem swoistego oczyszczenia. Żal po stracie najbliższej osoby był nieporównywalny z niczym innym. W jej trakcie cała rodzina przeżywała ciężkie chwile, a emocje były tak intensywne, że aż trudne do opisania. Początkowo dominowały rozpacz, gniew i płacz, a świat został uznany przez nich za niesprawiedliwy. Stopniowo jednak sytuacja zaczęła się zmieniać. Wszystko to odbywało się w swoim własnym tempie. Oczywiście, w tym przypadku czas nie leczył ran, ale z pewnością przyczyniał się do złagodzenia cierpienia.

Radek przez wiele dni był pochłonięty ciężarem swoich myśli. W jego głowie pojawił się nawet pomysł, że skoro do tej pory, to tata był głową rodziny i stał na straży jej bezpieczeństwa, to teraz on przejmie tę rolę i będzie dbał o wykonywanie tego zadania. Radek był tym bardzo przejęty, a przy tym stał się bardzo nerwowy. Czuł pewną powinność, a przez to zaczął zachowywać się, jak dorosły. Na szczęście w porę dostrzegła to mama i od razu uświadomiła synkowi, że nie ma zadręczać się takimi myślami. Powiedziała mu wprost, że jest jeszcze dzieckiem i nikt nie będzie od niego wymagał żadnych z tych rzeczy, o których sam rozmyślał. Mama prosiła go wręcz o to, by postarał się pozostać dzieckiem, jak najdłużej. Zapewniła go przy okazji, że to ona sama zadba o bezpieczeństwo i opiekę nad nimi i nad samą sobą. Radek przyjął to, co przekazała mu mama i odetchnął z ulgą. Nie był bowiem w żadnym stopniu przygotowany do realizacji swoich wcześniejszych postanowień.

W odniesieniu do przeżywanych emocji w czasie żałoby, to najmocniej odczuwała je Basia. Była nimi przepełniona. Co więcej, miały one nieskończoną ilość barw. Basia czuła, że każda z nich jest właściwa, a wszystkie były odpowiednie. Takiego ich postrzegania nauczyła dziewczynkę mama. Mama dawała oparcie i mama potrafiła doradzić w każdej sytuacji, nawet w takiej, która wydawała się być nie do rozwiązania. Dzięki postawie mamy, okres żałoby był w dużej mierze czasem zadumy.  

ROZDZIAŁ ÓSMY
Cała rodzina stanęła na wysokości zadania. Wszyscy mogli na siebie liczyć a świadomość obecności bliskich wpłynęła pozytywnie na proces godzenia się z tą olbrzymią stratą, jaką była śmierć taty i męża. Oczywiście o zmarłym nikt nie zapominał, lecz cała rodzina z czasem zaczęła się przystosowywać stopniowo do życia bez niego. Mama wiedziała, że nie może wymagać od siebie i od dzieci tego, by robiły wszystko to, co przed śmiercią taty i męża, ale z drugiej strony wiedziała, że pozostawanie w bierności nie przyniesie niczego dobrego. Dlatego też, mama i dzieci robili wyłącznie to, na co aktualnie mieli wystarczająco dużo sił. Dzięki temu okazało się, że wykonywane z potrzeby serca czynności, istotnie przyczyniły się do przejścia przez okres żałoby.

Coraz częściej cała trójka miała okresy dobrego samopoczucia. Co więcej, były one wciąż bardziej intensywne. Można powiedzieć, że rodzina oswajała się z myślą, że ich taty i męża na Ziemi już nie ma. Dzieci coraz chętniej dzieliły się z mamą własnymi przeżyciami i spostrzeżeniami. Pojawiła się realna szansa na to, że okres żałoby wkrótce się zakończy. Wzajemna pomoc była w tym procesie nieodzowna.

Okres żałoby nie zakończył się nagle i nie zakończył się tez poprzez jednorazowe wydarzenie. To stopniowe godzenie się mamy i dzieci z zastaną rzeczywistością, doprowadziło do osiągnięcia stanu równowagi. Było to dla nich niezwykle ważne, bowiem dało możliwość otwarcia się i nabrania gotowości do gromadzenia nowych doświadczeń i zbierania pozytywnych myśli. Basia i Radek czuli, że żal po stracie taty pozostanie przy nich na zawsze. Czuli jednak, że ta emocja nie jest już tą najsilniejszą. Dzieci po pewnym czasie znów zaczęły cieszyć się życiem. Wewnątrz siebie wiedziały, że to właśnie radość z życia jest najpiękniejsza i zarazem najważniejsza. To prawdziwy dar, jaki można otrzymać od losu. Tata na zawsze pozostanie w ich sercach, były tego pewne. Dzieci dziękowały mamie, że każdego dnia poprzez swoją obecność i bliskość, pokazywała im, czym jest prawdziwa miłość. Dzieci uzmysłowiły sobie w pełni, że były, są i będą najważniejsze dla rodziców.

Gdy następnego dnia wszyscy razem poszli na cmentarz, by zapalić znicz i porozmawiać w myślach z tatą, na niebie słońce świeciło z całą swoją mocą. Jego promienie dotarły aż do samych serc mamy, Basi i Radka. Wszyscy oni w jednej chwili spojrzeli na siebie. Te spojrzenia powiedziały wszystko. Zrozumieli, że coś się skończyło, by coś mogło się zacząć. Życie natomiast trwa… także we wspomnieniach!

Komentarze

Popularne posty