"Los"


Postępując w myśl odgórnie przyjętych norm, zdał sobie sprawę, że jego dusza zaprotestuje. Wiedział, że jest ona pełna wątpliwości. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego jego wnętrze płonie, gdy usta wypowiadają powszechnie akceptowane komunały. Wydawało mu się coraz bardziej, że nie jest możliwym zaakceptowanie dwóch tak bardzo różniących się obrazów rzeczywistości. Brak porozumienia i brak zgody oznaczać mogły wyłącznie konflikt interesów. 

„To zbyt dużo, jak na jednego człowieka” – tak mówił sam do siebie, gdy przed lustrem nie było nikogo innego. Od czasu do czasu spoglądał na własne odbicie i nie mógł uwierzyć, że jego życie mija tak zwyczajnie, a on przygląda się wszystkiemu z boku, nie reagując na jego prowokacje.

„Ach, gdybym tylko miał w sobie dość siły!” - myślał zawsze wtedy, gdy chciał powiedzieć „dość”. „Ach, gdybym tylko potrafił powiedzieć dość” – myślał, gdy brakowało mu sił. Nie oczekiwał od życia niczego niemożliwego. Pragnął poczuć prawdziwą jedność, jedność w sobie. Potrzebował przy tym spokoju, którego tak bardzo mu brakowało.

Dokoła siebie widział ludzkie twarze. Tych wszystkich, którzy byli mu obcy. On sam czuł się obcy, gdy ślady, które zostawiał za sobą, nie pasowały do kształtu podeszwy jego butów. Nie potrafił zrozumieć, a tym bardziej wyjaśnić sobie, dlaczego zgadza się każdego dnia na takie traktowanie. Był zbyt uległy. Był zbyt łatwowierny.

Nie zastanawiał się dlaczego to przytrafiło się właśnie jemu. Był już pogodzony z Losem. Wierzył, że to przeznaczenie determinuje codzienność. Dzięki temu żyło mu się łatwiej, bo nie widział już sensu, by dalej walczyć o swoje prawa i przywileje. Dlatego pod żadnym pozorem nie próbował mieszać kolorów tęczy. Dlatego nie chciał zaufać innym. Dlatego nie potrafił już zaufać sobie.

Przeczuwał, że postępując tak, jak dotychczas, będzie bezpieczny. Nie przypuszczał nawet, że płonący płomień w jego wnętrzu zamienia się teraz w pożar. Zniszczeniu w każdej chwili może ulec dosłownie wszystko, bądź prawie wszystko. Wówczas ktoś lub coś  zbierze plony. Wówczas zgasnąć może nawet ostatnie światło w tunelu.

Dopóki jednak wątpliwości nadal istnieją, dopóty protest wciąż może przybierać na sile. Nie jest bowiem sztuką, pogodzić się z Losem bez negocjacji i składając swój miecz bez walki. Sztuką jest doprowadzić do takiej sytuacji, w której to Los nabierze wątpliwości, co do słuszności obranej przez siebie drogi. Prawdziwą sztuką jest wzbudzić w Nim takie emocje, że zacznie zastanawiać się, czy także i tym razem ma rację…

Czy On zawsze musi mieć rację?!

Komentarze

Popularne posty