Kiełkowanie
Język godny polecenia, honorowe prawo życia.
Dążę do przezwyciężenia, bojąc się swego odbicia.
Nadzieję już wyprzedziłem, lecz rytmu tracę poczucie.
Wierzę, że jeszcze zmądrzeję, płonne wielce to uczucie.
Żyje wiara ta w zwycięstwo, los scenariusz własny pisze.
Godne podziwu to męstwo, czułość w sercu lubi ciszę.
Główna rola obsadzona, podglądać więc nie wypada.
Z więzów w pełni wyzwolona, podglądaczom niech jest biada!!!
Powietrzem zauroczony, wierzę w prawdopodobieństwo.
Cios obuchem...zamroczony! Przyznam...czyste to szaleństwo!
Staję zwykłym się narzędziem, z diabłem pakt krwią jest zawarty.
Z głośnym zwracam się orędziem, pakt może być wnet podarty.
Z trudem gorycz tę przełykam, biegnę przeważnie przed siebie.
Oczy, powieki przymykam, czy dogonić zdołam Ciebie?!
Pytanie to retoryczne, sumienie bez zmian...spokojne.
W wyznaniu moim lirycznym, ruchy twe nadal dostojne.
W zgodzie żyję z samym sobą, stan ten trwa wciąż nieprzerwanie.
Swoją rozporządzam głową...samotności miłowanie.
Na przekór zaś przekonaniu, nie jestem uparty wcale.
To w pozorach zachowaniu, postępuję zbyt niedbale.
To dlatego gra mej twarzy... prostolinijna, czytelna,
Bo nadzieja, że się zdarzy, zbyt jest nikła...zbyt mizerna.
Nie wiem, jak mam to zakończyć, myśl mą dłonią wciąż kieruje.
Wiem jednak, że muszę zdążyć, nim kolejna wykiełkuje...
Komentarze
Prześlij komentarz