Uczta

Tu na otwartej przestrzeni, zrozumieć się mocno starał,
Tych kilka słońca promieni, ład mu w sensie tym nadawał.
Cały w myślach się pogrążał, oczywistym się to stało,
Że za celem swym podążał, choć odwagi brakowało.

"Wszystko już postanowione" - takie powziął przypuszczenie,
"Znaczenia niepozbawione" - to teorii potwierdzenie.

Pogłoska już się rozeszła, dokładnie w tej samej chwili,
Wtem ta nagła myśl go przeszła - "Czym życie swoje umilić?"
"Pojęcia nie mam żadnego" - tak sam sobie odpowiedział.
"Świadkiem byłem dzisiaj...tego! Gdybym tylko wcześniej wiedział?"

Pożądaniu już ulega, piękne widzi perspektywy.
Nadziei płomień nalega, chce pozostać wiecznie żywy.

Szczęście wielkie zbliżające, przypominać to zaczyna,
Ciało w ramionach tych drżące, rytuały rozpoczyna.
"Co to wszystko może znaczyć?" - Słuchał głosu przeznaczenia,
Lecz nikt nie chce go odznaczyć...otrząsnął się ze zdumienia.

Do wrót szczęścia się dobija - "Otwórz proszę, sam tu czekam!"
Czas nieubłaganie mija - "Czy jest szansa, że doczekam?!"
"Jeszcze chwilę tu postoję, serce bowiem zwariowało.
Ściągam już tę ciężką zbroję...ciało się zagotowało!"

Było uczty uczestnikiem, sprawę sobie z tego zdało,
Zaświadczyć może...językiem, co tu przed chwilą się działo!

Komentarze

Popularne posty